Stowarzyszenie AMAZONKI : Warszawa 02-781, ul. Roentgena 5
Nr. Konta: PKO BP V/O. W -wa 83102010550000940200166280

2009-11-11

Po wygranej walce z rakiem nadchodzi trudny czas leczenia skutków terapii


Terapie onkologiczne nie są pozbawione skutków ubocznych, często poważnych, które trzeba leczyć. Pacjentki zmagają się m.in. z poważnymi defektami kosmetycznymi. Nie zawsze jednak mogą liczyć na pełną lub choć częściową refundację leczenia skutków walki z nowotworem.

- Kobiety po mastektomii mają szansę na rekonstrukcję piersi. Jednak na zabieg czeka się około roku, a za wszelkie poprawki potrzebne do tego, aby obie piersi - zrekonstruowana i nasza - wyglądały podobnie, trzeba zapłacić już z własnej kieszeni - mówi portalowi rynekzdrowia.pl Elżbieta Kozik, prezes Stowarzyszenia Amazonki Warszawa-Centrum. Ponadto, po wygranej batalii o życie, kobiety muszą co jakiś czas wykonywać badania kontrolne. I tu znowu pojawiają się problemy...

- Niestety, z powodu braku pieniędzy coraz częściej pacjentki zmuszone są same płacić za te badania, ponieważ kolejki do nich w ramach ubezpieczenia bardzo się wydłużyły. Wielotygodniowe czekanie na badania to ogromny stres dla kobiety, która chorowała na raka piersi. Więc pacjentki wykonują te badania prywatnie - tłumaczy Elżbieta Kozik.

Dobrodziejstwa rekonstrukcji

W Polsce można już nawet liczyć na nowy nos? wyhodowany na własnym nadgarstku. Lekarze z Zespołu Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej Centrum Onkologii w Gliwicach szkielet nowego nosa uformowali z żebrowej chrząstki i na osiem tygodni wszczepili ją pacjentowi pod skórę w okolice nadgarstka.

 

Decyzja o zabiegu została podjęta, gdy na skutek rozwijającego się nowotworu lekarze zdecydowali, że muszą pacjentowi usunąć nos. Jednocześnie, dzięki medycynie rekonstrukcyjnej, zaproponowali mu nowy, który wyhodowali z chrząstki żebrowej. Kiedy nowy ?nos? obrósł naczyniami krwionośnymi, został przeszczepiony. Na koniec lekarze pokryli go skórą pobraną z czoła pacjenta.

Na dobrodziejstwa chirurgii rekonstrukcyjnej - mimo pewnych trudności - można liczyć w ramach powszechnego ubezpieczenia. Prawdziwe schody zaczynają się, gdy w grę wchodzi leczenie dentystyczne.


Problem ze szkliwem


Agnieszka Borkowska z Białej Podlaskiej wygrała walkę z nowotworem układu chłonnego. - Chłoniak umiejscowił się na twarzy. Przeszłam wiele operacji, radioterapię, chemioterapię. Cieszę się, że mi się udało. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zęby... Nie mam już na nich szkliwa. Dentyści orzekli, że jest to skutek radioterapii - mówi nam pani Agnieszka.

Brak szkliwa to nie tylko defekt kosmetyczny, ale też dolegliwości bólowe, wypadanie plomb. Skutecznym leczeniem byłoby założenie koron na zęby, jednak w ramach ubezpieczenia takie leczenie nie jest możliwe, nawet, jeżeli problem wynika z wcześniejszego leczenia onkologicznego.

Co zatem dentyści proponują pacjentce w ramach ubezpieczenia? - Sugerują usunięcie wszystkich zębów i zastąpienie ich protezą. Nie wiem, co robić prywatnie założenie koron to koszt przynajmniej kilkunastu tysięcy złotych, nie stać mnie na to - przyznaje pacjentka.

Zdaniem doktora Ryszarda Majkowskiego, lekarza dentysty, wiceprzewodniczącego Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, proteza u trzydziestoparoletniej pacjentki to kalectwo. - W tej sytuacji, to jakby kulejącemu odjąć nogę, żeby mógł dostać laskę - uważa dr Majkowski. - Procedury proponowane w ramach ubezpieczenia są bardzo przestarzałe, świat dawno poszedł do przodu, a my zostaliśmy na poziomie średniowiecza.

źródło: Rynek Zdrowia