Stowarzyszenie AMAZONKI : Warszawa 02-781, ul. Roentgena 5
Nr. Konta: PKO BP V/O. W -wa 83102010550000940200166280

2011-02-23

Rak piersi: usuwanie węzłów chłonnych nie zawsze konieczne?


Amerykańscy naukowcy podkreślają, że nie zawsze trzeba usuwać okoliczne węzły chłonne u kobiet wymagających operacji z powodu nowotworu piersi. Rezultaty ich badań opublikowano w najnowszym wydaniu „Journal of the American Medical Association”.

Węzły chłonne w dole pachowym od 100 lat są rutynowo usuwane u wielu kobiet z guzem piersi. Tego rodzaju bolesna i związana z częstymi powikłaniami operacja stała się wręcz dogmatem onkologii. Wygląda jednak na to, że wkrótce przejdzie ona do historii medycyny, podobnie jak amputacja całej piersi, która do niedawna była kanonem w operacjach raka piersi.

Sugerują to badania, które przeprowadzono u 891 kobiet chorych na raka piersi w 115 w ośrodkach onkologicznych w USA. Dr Armando E. Giuliano, chirurg onkolog z John Wayne Cancer Institute St. John's Health Center w Santa Monica, który kierował badaniami, przyznaje, że ich wyniki są zaskoczeniem. Uważa, że wielu onkologom, chirurgom i radiologom początkowo trudno będzie je zaakceptować, bo wymagają radykalnej zmiany poglądów.

Onkolodzy wychodzili dotąd z założenia, że usuwanie okolicznych węzłów chłonnych jest konieczne, gdyż z guza pierwotnego przedostaną się do nich komórki rakowe. Rozwijający się rak piersi najpierw rozprzestrzenia się na najbliżej znajdujący się tzw. węzeł wartowniczy, a następnie na węzły chłonne w dole pachowym. W bardziej zaawansowanym stadium komórki rakowe razem z chłonką mogą przedostawać się do węzłów chłonnych przymostkowych, nad- i podobojczykowych. Węzły chłonne są wtedy powiększone, co łatwo można wyczuć podczas samobadania piersi.

Nowotwór, który rozprzestrzenił się na okoliczne węzły chłonne, gorzej rokuje. Sądzono zatem, że jedynie radykalna operacja – przynajmniej u niektórych pacjentek – będzie mogła zmniejszyć ryzyko nawrotu choroby i zwiększyć szansę przeżycia. Zdarza się zatem, że chirurdzy w dobrej wierze wycinają ponad dziesięć węzłów chłonnych (zgodnie z przyjętymi powszechnie rekomendacjami).

Kiedy jednak w najnowszych badaniach porównano kobiety z rakiem piersi, którym usunięto jedynie węzeł wartowniczy, z tymi, które poddano bardziej radykalnej operacji, okazało się, że nie ma między nimi żadnej istotnej różnicy – w jednej i drugiej grupie tzw. pięcioletnie przeżycia były równie wysokie i sięgały 92 proc. U 83 proc. kobiet (z obu grup) nie stwierdzono nawrotu choroby.

Niektóre ośrodki amerykańskie już przestają rutynowo wycinać węzły pachowe kobietom, mimo braku oficjalnych rekomendacji.

Do operacji oszczędzającej kwalifikowane są kobiety, u których guz jest na etapie rozwoju określanym jako T1 i T2. Oznacza to, że średnica guza nie przekracza 2 cm (T1) lub wynosi od 2 do 5 cm (T2). Pacjentki muszą być poddane radioterapii i chemioterapii, tak jak po operacjach radykalnych. Choroba nie może być rozprzestrzeniona poza węzły chłonne, a same węzły nie mogą być zbyt mocno powiększone.

Takie kryteria w USA spełnia 20 proc. kobiet z rakiem piersi. W Polsce może być ich mniej, ponieważ w naszym kraju choroba częściej wykrywana jest w bardziej zaawansowanych stadium, gdy konieczne jest radykalne leczenie.

 

Zródło: rynekzdrowia.pl